Obserwatorzy

wtorek, 30 kwietnia 2013

Tag "Kosmetyki od A do Z" Czyli lista ulubionych marek ;)



Dziś po bardzo długiej nieobecności przychodzę do was z postem na szybko ;] Czyli z Tagiem - "Kosmetyki od A do Z". Polega on na wymienieniu firm kosmetycznych na każdą literę alfabetu, firma (lub produkt tej firmy) ma być godna polecenia ;)
Na tak natknęłam się na jednym z moich ulubionych blogów: http://sekrety-naszego-piekna.blogspot.com/

Zaczynamy:

A jak Astor, lakier 45 sec - tylko czerwony, dwa inne mam z tej serii i się nie sprawdziły, ale ta czerwień - MEGA, szybko sie kładzie na pazura, bardzo szybko wysycha no i ten kolor, klasyczna głęboka, krwista czerwień.

B jak Be Beauty, Biedronkowa firma, kocham z niej zmywacz do paznokci i mleczka do demakijażu

C jak China Glaze - przewspaniałe lakiery, mam tylko trzy, ale już mam zamiar zapolować na więcej ;)

D jak Dove - produkty są super łagodzące i nawilżające, szczególnie kremy do rąk

E jak Essie, przecudowna paleta barw, z jakością lakieru to zależy niestety od kolorku.

F jak Facelle - chusteczki do higieny intymnej, bardzo dobre w niskiej cenie, dostępne w Rossmanie

G jak Gucci - najcudowniejsze perfumy Gucci Guilty Intense.

H jak Hakuro - nie będę oryginalna :P Ale ja je po prostu kocham ;)

I jak ISANA - kremy do rąk i żele pod prysznic to chyba moje ulubione produkty.

J jak Joko - lakiery są godne polecenia :)

K jak KOBO - zdecydowanie korektor (tylko go nie produkują chyba już bo limitka to była). Bazy kobo nie mam, ale podobno jest super :)

L jak L'Oreal - podkłady True Match i lumi magique :) uwielbiam je :) Wydajne i idealnie dopasowane do moich potrzeb.

M jak Make up For Ever - zdecydowanie Puder transparentny HD, nie znalazłam lepszego, ale niestety podobno zmienili formułę z sypkiego na prasowany :/

N jak Nivea - masełka do ust bardzo lubie i pomadkę owocową i miodową :)

O jak Oriflame - seria kremów Optimals, ja używam serii zielonej i dotleniającej, moja buzia lubi je najbardziej .

P jak Playboy - w zasadzie perfumy są od firmy Coty :P ale Playboy to w sumie nazwa :P nie? :P Uwielbiam: VIP, Play it Spicy, Play it Rock :)

Q jak Quiz - lakiery Safari, tanie jak barszcz, dostępne na bazarkach, w milionach kolorów i nawet są trwałe :D

R jak Rival de Loop - tonik bez alkoholu, różowy :) Kocham!!! ulubieniec wszechczasów :)

S jak Sally Hansen - polecam odzywki i lakiery, wszystko to jest naprawdę świetne :)

T  jak Technic - paletka cieni, która utrzymuje się lepiej niż Sleek, a kosztuje koło dyszki :)

U jak Under Twenty- oo ja to już prawie do następnej dychy mam bliżej :P no ale ... z tej marki już nie używam wielu kosmetyków, bo nie mam problemów z trądzikiem czy tłustą cerą, to co mogę wam polecić to maseczka głęboko oczyszczająca :)

W jak w7 - polecam paletkę korektorów :) dobra jakość za niewielkie pieniądze

Y jak Yves Rocher - cudowne wody toaletowe o zapachu owoców, mój ulubiony to malinka

Z jak Ziaja - przecudowne mydła do kąpieli, szampony o super działaniu ;)

Tak pomyślalam, że w sumie na niektóre literki to wpisała bym też inne marki np. Eveline, Essence, Wibo, Lovely, Sleek...
Napisałam tylko te które mi pierwsze wpadły do głowy :)

Macie takich samych faworytów ? czy inne sugestie ? :)

A jakie macie plany na majówkę ?:)

piątek, 19 kwietnia 2013

Idealna mięta? Tak :) Essie Mint Candy Apple


Witam was w tym zakręconym i intensywnym okresie :P
Dziś maluję pazury po raz kolejny na miętowy idealny kolor od Essie.
Zdjęcia są jeszcze robione gdy leżał ostatni śnieg. Bo ja kocham nosić miętę w zimę ;) A kupiłam go na targach za około 24zł na stoisku Essie. 
Buteleczka standardowa 15 ml :) Pędzelek cienki, bardzo wąski, ale nie sprawiał problemów tak jak w przypadku borrowed & blue czy mojej idealnej brzoskwince.
Potrzebowałam do pełnego krycia aż trzech warstw, ale za to bardzo cienkich, więc szybko wyschły. Jako topu użyłam Essie good to go!, nie przyspieszył wysychania w tym wypadku, ale lekko utwardził i nadał prześliczny połysk.
Lakier utrzymuje się na dobrej bazie u mnie około 4 -5 dni. Malowany na odżywkę niestety tylko 2.
Bardzo bardzo podoba mi się kolor :) 






Ess
Ładny prawda? wydaje mi się że powinna go mieć każda lakieroholiczka :D

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Pożyczone i niebieskie :) Lakier od Essie, zamszowy pazur i niewystarczająca jedna warstwa.



Hej :)
Dawno mnie nie było, trochę zaniedbałam blogosferę, przez to że został mi miesiąc do zdania pracy inżynierskiej. A bardzo opornie mi ona idzie :(
Oprócz inzynierki hitem mojego życia są wesela, jako że na dwa się wybieram to jest teraz wir przygotowań.
Dziś tematem posta będzie lakier (o ile się nie myle ze ślubnej kolekcji) Essie Borrowed & Blue.




Lakier ma przecudowny błękitny kolor, naprawdę ślubny :) Jest kremowy bez żadnych zbędnych drobinek. Bardzo szybko mi wysychał. I nosiłam go 3 dni i mi się zaczęły tylko końcówki lekko ścierać to go lekko przerobiłam, ale o tym później.
Konsystencja niestety nie jest zbyt gęsta, a sam lakier sprawia mi wiele problemów. Musiałam nałożyć trzy warstwy i dużą ilość topu po wyschnięciu, bo lakier KOSZMARNIE smuży. Pędzel zostawia takie paski, że aż się słabo robi. Nie wiem dlaczego takie kiepskie krycie jest, no ten pędzel po prostu ściąga lakier zamiast go nakładać. Strasznie się go nakładało, ale jakoś sie udało.
Na szczęście nie wydałam na niego tyle pieniędzy ile on kosztuje w drogeriach (czyli około 35zł). Dałam za niego 10zł na targach.

Z samego koloru i efektu jestem zadowolona, ale bardzo się namęczyłam, żeby to jakoś wyglądało. Większość lakierów pastelowych o kremowej konsystencji ma dobre krycie. Essie się tylko wyróżnia z tego co zauważylam.




To po dwóch warstwach:

Tu także dwie warstwy:

A oto to co zrobiłam 4 dnia z moim manicurem :) lekko starte końcówki, nie problem, wystarczyła jeszcze jedna warstwa lakieru i zniknęły :) a na palec serdeczny nałożyłam bazę tytanową i włożyłam pazura do pudełeczka z - zamszem :) Cały dzień nie musiałam zmywać, broniąc się tym że misio na pazurku mi się zetrze :P Ach Ci faceci we wszystko uwierzą. Zamsz przy myciu rąk mi się nawet nie starł, ale już po kilku myciach był twardy i nie tak przyjemny jak na początku. No i szybko się brudzi.
Do chodzenia z nim na codzień to raczej nie polecam, ale na imprezę ;) Będzie super efekt :)
Pudełeczko z niebieskim zamszem kupiłam za 2,9zł na targach.






Troszeczkę mi wyszedł na skórkę, dopiero przy obróbce to zauważylam, więc przepraszam :) 
Pozdrawiam i życzę wam wesołego i słonecznego tygodnia ;)

środa, 10 kwietnia 2013

Lirene krem do rąk, niestety to nie to...


Krem do rąk Lirene - Nawilżenie. 
Tubeczka kremu 75ml, kupiłam ją za około 8zł. Jako, że moje dłonie wołały o pomoc, to szukałam bardzo bardzo dobrego kremu.
Na opakowaniu producent zapewnia, że skóra będzie miękka i gładka dzięki wyciągowi z ogórka i glicerynie. Zachęcona Marką i zapewnieniami na opakowaniu kupiłam i używałam dzielnie przez  niecałe trzy tygodnie. Wydaje mi się, ze na krem do rąk 3 tygodnie to wystarczająca ilość czasu żeby zauważyć efekty. Skóra był sucha, ale nawet nie szorstka, wyraźnie potrzebowała nawilżenia, ale no bez przesady, miałam nadzieję, że krem da radę.

Krem ma "kremową" konsystencję (woow odkryłam :P) Chodzi mi o to, że nie jest zbyt gęsty i zbyt rzadki :) Bardzo przyjemny :) Zapach jest lekki, świeży, wiosenny :)
Krem jest na początku tłusty, ale co tam, smaruję dalej, jak wsmaruję to będzie lepiej... Nic bardziej łudzącego, czuć było taką powłoczkę jak by świeczki. 
No i tak . Parafina :( Wrażenie jest tłustych klejących rąk a nie nawilżonych :(
Jak się już ten krem wchłonie ... jakieś 7 minut mija. To ciągle czuć film na dłoniach. 

Po 3 tygodniach stosowania kilka razy dziennie (w sumie po każdym myciu rąk i jeszcze jakoś po drodze w ciągu dnia) a także nakładania na noc grubszej warstwy, nie zauważylam większych zmian.

Pierwsze minuty po nałożeniu kremu męczarnia... Ale jakoś przeżyłam mając nadzieję na efekt. 
Plus kremu to wydajność zużyłam 2/3 opakowania ledwo, a naprawdę sprawnie używałam tego kremu.

Jakoś tydzień przed świętami kupiłam krem Dove i niedługo też napiszę o nim kilka słów, ale dopiero on mi pomógł.  







Szybko? no chyba nie...

Nie tego się spodziewałam po tym kremie. 1/3 opakowania idzie do mojej mamy która zużyje wszystko co ma napis "krem do rąk" :P 

A wy używałyście tego kremu? Jakie macie w stosunku do niego odczucia? 
Tylko moja skóra go nie lubi? A może za wiele wymagałam od tego kremu?

Edit (19-10-2013) Mamie się zapach nie podobał - ona ma dziwny ten zmysł :P Krem wrócił do mnie i postanowiłam go zużyć do końca, ale trafił mi się w nim niespodziewany dodatek. Partia była wadliwa. Firma Lirene bardzo dobrze zareagowała :) 

wtorek, 9 kwietnia 2013

Bardzo kaloryczna i sycąca sałatka. Gwarancja zadowolonego mężczyzny :D


Czy czasem macie tak, żeby urozmaicić obiad, kolację albo wymyślić sałatkę na grilla. A głowa jest pusta, w internecie przepisy oklepane, książka kucharska babci też nie podpowiada niczego ciekawego?
Kiedyś byłam na urodzinach koleżanki i spotkałam tam przepyszną sałatkę. Pieżynkę :)

Składniki: 
-0,8kg ziemniaków
- 5 jaj na twardo
-pół słoika 0,9l ogórków konserwowych 
- półtorej puszki kukurydzy
- 0,5 kg szynki (radzę jakieś dobre wędliny, a nie paczkowane, sokołów czy Morliny będą bardzo słone) ja użyłam Szynki z Łopatki - prosto z rzeźni :D.
- 1,5 kostki Favity - ja używam żółtej - najmniej tłusta z tego co pamiętam :)
- majonez - ze 200ml mi potrzeba do pokrycia całej warstwy.

Zaczynamy:
Ziemniaki obieramy, myjemy i gotujemy. Ale nie do miękkosci. musza być lekko twardawe. Tak żeby wchodziła łyżka, ale nie rozpaćkały się przy okazji. Solimy baardzo mało. Bo wszystko inne w sałatce jest słone. A ziemniaki jak wiemy sól całą wchłoną.
Kroimy na paseczki, kwadraciki, jak wolicie. Tak około 1cm x 0,5cm. układamy je na spodzie miski (ja robie w pojemniku bo zabieram sałatkę ze sobą, wygodniej mi będzie).

Kolejna warstwa to jajka, ja najpierw kroje białka w drobną kostkę i układam na ziemniaki.


Kolejną warstwę tworzą żółtka, pokruszone na białka. Nie kroję bo się strasznie marzą. Więc całe żółtka gniotę w palach nad miską i obsypuje warstwę.


Na jaja ląduje szyznka pokrojona w kostkę. Pamiętajcie, że nie może być za słona. Dobra jest konserwowa krakusa, pomieszana z jakąś szynką tradycyjną (robioną nie masowo, ale w domowej masarni ;))  Bo ta konserwowa jest słona, ale mega pasuje.

Na szynkę wrzucamy warstwę s kukurydzy. Odsączamy ją najpierw oczywiście ;)


Po kukurydzy czas na ogórka konserwowego (można też kwaszonego, ja czasem wykańczam zapasy i tych i tych :), konserwowy jest słodszy i mniej słony :)


W sumie ostatnia warstwa, której nienawidzę nakładać. FAVITA, ser feta czy jakieś takie fetopodobne. Słone lepkie i białe :P Kruszymy go i delikatnie układamy na ogórki. Tym razem udało mi się szczelnie zrobić warstwę. :P

Kropka nad I jest majonez. Daję go sporo ponieważ moi domownicy lubią takie klejące się do siebie składniki ;P 


To warstwowa sałatka, więc nie mieszam jej przed podaniem. Ale gdy nakładam do miseczki to i tak jest pomieszane.
Tak przemyślałam i doszłam do wniosku, że trzeba ją robić warstwowo.
A potem Wymieszać :P Chodzi o to że feta wtedy się dobrze zmiesza z innymi składnikami. jak od razu będziemy mieszać to możemy ją zbić w jeden punkt.



Sałatka wychodzi bardzo dobra, niby droga, ale mi i mojemu ukochanemu starcza na dwa obiady :D
Na grilla proponuje zrobić bez szynki i postawić obok majonez, aby każdy sobie dodał, bo i tak wychodzi trochę sucho.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Orly Ingenue, delikatny holo :)


Hej hej :)
Przedstawiam wam kolejny lakier zakupiony na targach. Orly INGENUE. Pełnowymiarową buteleczkę (18ml) kupiłam za 16zl. To świetna cena :) 

Lakier jest lakierem brokatowym, holograficznym troszkę. Na przezroczystej lekko fioletowej bazie jest duuuużo drobinek brokatu. Mieni się on na ciemny róż, złoty oraz fiolet. Wszystko zależy od kąta padania światła.
Pędzelek jest szerszy niż w przypadku Essie, lepiej mi się nim maluje. Konsystencja jest także idealna, równo przy pierwszym malowaniu można pokryć płytkę. ale nie będzie to bardzo gruba warstwa. Do pełnego krycia potrzebowałam dwóch warstw, które i tak położyłam na lakier z H&M z królewną śnieżką  Jest  on pastelowy - różowo brzoskwiniowy. Idealnie się nadawał. 

Bardzo polubiłam ten lakier, ze zmywaniem też nie było problemów ;) Więc zachęcam was do wypróbowania tego kolorku :) Trzymał mi się na paznokciach prawie 4 dni :) 





Kolor idealny na disco i na codzień :)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Nieśmiałe pytanie " Who is the boss" by Essie



Ten lakier kojarzy mi się z pytaniem kandydata na pracownika biurowego, nieśmiałego, delikatnego, eleganckiego, ale szarego człowieka :D No co ? no tak :P to nie jest mocny kolor SZEFA.
Kolor jest to pomieszanie mlecznej mięty z pastelowym błętkitem i wszystko jest przełamane lekką szarością. Ja tak to widzę :) Na blogach poszperałam trochę i dziewczyny bardziej określają go jako błętkit, ale mi jakoś udało się ukazać kolor na zdjęciach, a łatwo nie było :)

Lakier kupiłam wraz z pomarańczowym pokazanym wczoraj za 10zł na targach. Kolor poleciła mi wybierająca obok masę lakierów kosmetyczka, zapewniając że mnóstwo dziewczyn w moim wieku chce ten lakier mieć na paznokciach. Przekonała mnie i nie żałuję :)

Konsystencja lakieru jest trochę bardziej gęsta niż u jego pomarańczowego brata, w sumie jest idealna, nie za gęsta nie za rzadka. Nie rozlewał mi się lakier po skórkach, mimo, że jak zwykle miałam problem z cienkim pędzelkiem. No chyba nie są one dla mnie. Krycie uzyskałam już przy dwóch warstwach :) Top z Essie nałożyłam po pomalowaniu kolorem, bo nie chciało mi się czekać aż wyschnie sam :P  









Ten lakier pasuje do mojego neutralnego humorku, jako, że lakiery dobieram do ubrania i humoru to ten będzie super na dni kiedy dopada mnie melancholia :)