Obserwatorzy

wtorek, 29 października 2013

Neony ;) Żółty od Color Club :)

Witam was :)
Dziś chciałam wam pokazać ekstra neonowy żółkty lakier, jeden z tych które kupiłam na targach. Problem jest tylko jeden - nie do końca udało mi się aparatem uchwycić mega mocny kolor. Ale zdjecie wyżej dlatego właśnie jest odrobinkę przerobione - mniej więcej tak na zywo wygląda lakier.
Color Club Get Your Lemon - jest to zapachowy lakier, pachnie cytruskami.
Nie kryje zbyt dobrze - mam nałożoną białą bazę.
Za to bardzo szybko wysychał, a w sumie samego kolorowego lakieru zrobiły się 4 warstwy.
Pachnie fajnie, tak żywo i słodko :)
Bardzo przyjemnie się nim maluje mimo slabego krycia.
Co do koloru - jest mega super!!! To kolor kamizelki jaskrawożółtej - tej co wkładamy do samochodu albo noszą budowlańcy. Kolor widać z daleka. Nie da się go nie zauważyć.
Ale jednak to kolor na lato :D
W buteleczce kolor wygląda bardziej na zielony, w dodatku ma drobinki połyskujące na zielono. Ale na paznokciach tego nie zauważyłam.

Co do ceny: to miniaturka 7ml - była w zestawie czterech lakierów za 36zł. Czyli 9zł/szt.






I jak ? :)

niedziela, 27 października 2013

Luźne przemyślenia #01

Tak sobie dziś siedziałam na zajęciach i myślałam.... I teraz leżąc już pod kołderką myślę i może trochę czas ponarzekać wam o życiu codziennym?

Wczoraj pojechałam z przyjaciółką na zakupy, miałam konkretną listę. Nic poza tym. A jechałam w celu kupienia rzeczy między innymi niezbędnych na najbliższy czas, czyli zimę!
- czapka i rękawiczki
- opaska
- woski do kominka
- kodeks pracy
- książka na nudne zajęcia weekendowe
- prezent imieninowy dla ukochanego

Już po zajęciach byłam padnięta i nie miałam siły chodzić po sklepach, ale cóż. Po ostatnich moich problemach zdrowotnych nie trudno o kolejne przeziębienie. Więc nie czekając na kolejne mrozy wzięłam się w garść i ruszyłam. Centrum Warszawy - masa ludzi w sobotnie popołudnie. Raju nie potrafię zrozumieć co ludzie widzą w spacerach po centrach handlowych. Albo robią zakupy albo fru do parku, albo do kawiarni usiąść. Ścisk, jak przed świętami, no nie dało się normalnie wejść do sklepów. Przeszłyśmy chyba kilka a ja nie kupiłam tego po co w sumie pojechałam - czapka i rękawiczki - w kolorze CZERWONYM. Co chyba są niemodne bo były tylko róże, bordo albo Śliwkowo jakieś takie sraczkowate trochę kolory tych czapek. A ja miałam mimo tych 20 stopni moją kurtkę puchową ze sobą (w kolorze jaskrawym niebieskim - nie pytajcie czemu :P taka już jest i jest na prawdę szałowa :)) i ta kurtka jako, że ma czerwone suwaki to kupiłam do niej szalik. W sumie trochę taki komin, ale w styczniu nie myślałam o kupnie czapki do kompletu niestety. I nie wiem gdzie mam to kupić, podpowiedzcie mi. Obeszłam całą Galerię  Centrum i Złote Tarasy :(
Co do opaski to chciałam jakąś taką na chłodniejsze dni, żeby zatoki okryć, ale też takich cudeniek nie ma w sklepach. Czy ja na serio jestem taka NIEMODNA? To przecież klient, czyli ja ustala to co modne, a nie odwrotnie. Mam fajną kurtkę w modnym kroju i kolorze ale dodatki do niej już nie mogą być modne bo będę wyglądać jak .. .no :P Jutro chyba podjadę na bazar, może moja ukochana wietnamka ma to czego szukam - ha! ona zawsze ma :)

Jako, że rano jadąc do szkoły przechodzę przez podziemia pod centralnym to "niestety" przechodzę obok światu zapachów. Dziwnym trafem miałam już przygotowaną wcześniej listę z trzynastoma woskami Yankee Candle - wszystkie oczywiście już w tematyce świątecznej. I tam zamiast kupić tylko to co trzeba z listy, kupiłam ich 7 + 5 zupełnie innych. A Wspaniały Sprzedawca zagadał mnie na śmierć. Fajnie facet gada, ciekawie, szanuje klienta, sprzedaje przez to więcej, ale przecież ja też chciałam wyrazić swoją opinię. On już pracuje 12 czy 15 lat z tymi świeczkami i zapachami, że jest przekonany o swojej nieograniczonej wiedzy o kliencie i produkcie. Już klika razy z nim rozmawiałam i ciągle dochodzę do tego samego wniosku - on powinien się uczyć od nas, klientek mniej lub bardziej znających się na produkcie. Zawsze zniża mnie do poziomu przypadkowego klienta, który nie ma pojęcia po co wszedł do tego sklepu. ale jak ja wchodzę z listą to chyba wiem co nieco. Wąchałam świecę o zapachu BEKONU, jak będziecie tam koniecznie zapytajcie o najgorszy zapach jaki Pan ma w sklepie. To taka ciekawostka :)

Kolejnym elementem na liście zakupów był kodeks pracy potrzebny mi do pracy zaliczeniowej i do egzaminu. Ale w Empikach itp księgarniach mają tylko wielkie kobyły z opracowaniami. A ja potrzebuje samej teść kodeksu i to jak najbardziej aktualnej. Jak widać miliard książeczek dla fanatyków jest ale rzeczy tak podstawowej i obowiązującej każdego to nie ma.... Co to za świat. Chyba trzeba odwiedzić ekonomiczną księgarnie. Ehh...

Jako, że nie wszystkie zajęcia wymagają więcej niż obecności warto mieć przy sobie książkę, która mogła by nam przyjemnie zająć czas, ale pozwoliła by jednak jednym uchem słuchać co mówi nauczyciel. Moja ukochana - odprężająca seria Domu Nocy za bardzo mnie wciąga, nie nadaje się do szkoły. Dlatego na liście znalazła się książka, najlepiej jakiś luźny poradniczek, dość ciekawy i trochę wciągający. Biegając po stronie Empiku natrafiłam na książkę BLOG - wszyscy blogerzy chyba wiedza o co chodzi. Książka już tak rozchwytywana na blogach, na facebooku i różnych dziwnych portalach. Nagle wszyscy mówią, że znają człowieka. A mi może kiedyś przemknął owy Tomasz ze swym Kominkiem. Cóż nie powiem, książka już wciąga, ale jest tak fajnie lekko napisana, że nadaje się idealnie na zajęcia czy czytanie w biegu / autobusie.
Znalezienie jej było dość trudne - bo gdzie to Empik mógł wstawić ? Nowości? Bestsellery? Poradniki? Informatyka? Nie... okazało się, że słowo "zarabiaj" w tytule nakierowało na Ekonomię. No nie wpadła bym na to, że to ma być książka tylko o pieniądzach. Chociaż, może - jestem na początku, potem się okaże.
Zakup zrobiony - wreszcie coś było oprócz zachcianki w postaci wosków :P

Prezent imieninowy dla ukochanego - oj to nie lada wyzwanie, bo jemu niby nic nie potrzeba. Ale najlepiej kupon w totka na 1mln złotych. Nawet nie wpadłam na to co mogę mu kupić :P O... właśnie napisał mi sms'a, że on wie co chce :D O dzięki Ci :D Cholera... Portfel z Tchibo... Cóż zaraz zerknę na stronę i dowiem się wszystkiego :)

A swoją drogą wiecie że dokładnie rok temu - 27 października spadł pierwszy śnieg zimy 2012/13 ? A teraz? Kurcze 20 stopni mamy... Nie do końca jestem przekona na co jest lepsze :) kocham śnieg, ale jak na jesieni jest słońce jest cudownie, te kolor - liście kolorowe, błękit nieba. Ahh :)

Jutro czeka mnie podróż na uczelnię, żeby podbić legitymacje, bo koniec października za pasem, a ja nadal się nie zebrałam. Cóż, poczytam książkę po drodze, nie będzie czas straconym :)

Jestem przekonana, że nie zanudziłam was :) I Gratuluję jak ktoś dotarł do końca moich wypocin i narzekań :)
Miłego nowego tygodnia :)

sobota, 26 października 2013

Batiste suchy szampon :) Czyli jak odświeżyć włosy w 1,5 minuty!


Hello ;]
Czy wy też tak macie, że włosy wyglądają już tak, że można by je już myć, ale jednak nie tak źle i ja zwykle zaspałyście i nie macie czasu ich ogarnąć? Związać włosy, niee? w rozpuszczonych jest lepiej.
Wtedy przychodzi wam na myśl tylko jeden produkt BATISTE - super szampon do włosów, mycie w niecałą minutę. Niemożliwe? A jak?! To przecież suchy szampon :)
Firma ma w ofercie kilka różnych :) Ja byłam wiosną na targach gdzie te szampony były po 15zł o ile dobrze pamiętam i wybrałam dwa. Jeden o zapachu wiśniowym, a drugi ten - do brązowych włosów. I ten jest moim ulubieńcem, ma cudowny zapach i co najważniejsze ten magiczny proszek jest koloryzowany. Nawet jak w pospiechu gdzieś niedokładnie wetrę szampon we włosy to nie widać tego.

Użycie szamponu jest banalne :) Spsikać z odległości mniej więcej 15cm od skóry głowy - ale nie psikamy na samą skórę tylko na "początek" włosów. I masujemy :D wcierany we włosy, od razu robią się puszystsze, w razie potrzeby też psikamy na końcówki. Ja mam dość krótkie włosy, więc raczej uniesienie im wystarczy, bo są to włosy raczej normalne:)



Używałyście tych szamponów ?

Ja ostatnio kupiłam jeszcze jeden - na objętość, z lakierem do włosów, nie wiem czy to dobry wybór, ale się okaże jak skończy mi się to brązowe cudo.

czwartek, 24 października 2013

Demakijaż z Mixa

Zdradziłam ukochany tonik z Rival do Loop oraz mleczko z Biedronki....
Ale wierzcie mi ... warto bylo :D

Na pierwszy ogień idzie Tonik łagodzący do skóry wrażliwej i reaktywnej.
Butla 200ml za 11,99zł kupione w Rossmanie.
Opakowanie jest z pompką, z której szczerze mówiąc nie umiem korzystać, rozlewa mi się i chlapie dookoła. Wydaje mi się, że produkt jest za rzadki do takiej pompki. Już lepsza by była zwykła zakręcana lub taka otwierana jak na zatrzask, o albo taka jak do zmywacza do paznokci - co się nakłada wacik i naciska od góry.
Tonik jak tonik :) Przezroczysty, więc bez zbędnych barwników, zapach delikatny, świeży, trochę kwiatowy.
Używam go rano przed nałożeniem kremu, aby oczyścić cerę po nocy. I oczywiście po demakijażu mleczkiem wieczorem.
Producent pisze, że skład toniku jest oparty na wodzie dejonizowanej i ekstrakcie z róży, aby skóra była dobrze odświeżona i oczyszczona. I tak też jest. Po nocy często mam opuchniętą i zaczerwienioną cerę, tonik daje mi uczucie komfortu i odczuwam ulgę. Bardzo lubię ten tonik. Wygrywa nawet z tonikem z Rival de loop :) Mimo że jest w sumie 3x droższy.





Mleczko do demakijażu:
Przeciw przesuszaniu do skóry suchej.
Kupiłam to mleczko na promocji w Rossmanie za 11,99zł, jest ono w butelce 200ml z praktyczną pompką. Jedno naciśnięcie pompki wystarcza na dwa waciki i dokładne usunięcie makijażu z całej twarzy.
Mleczko usuwa bardzo ładnie nawet mocny makijaż i świetnie też zmywa tusz.
Zapach mleczka jest bardzo delikatny, przyjemny i świeży. Konsystencję ma troszkę bardziej gęstą niż inne mleczka, jest bardziej kremowa i oleista. Co pozwala na dokładniejsze usunięcie makijażu. Po zmyciu twarzy, na skórze pozostaje lekka warstewka jak by kremu, skóra jest miękka i delikatna. Jest uczucie świeżości i nawilżenia.

Na opakowaniu sposób użycia jest troszkę inaczej opisany niż ja to robię... Każą palcami wmasować mleczko w skórę i wytrzeć wacikiem, ale ja wacikiem nakładam i lekko masuję nim (swoją drogą mam bardzo fajne delikatne waciki), w miejscach gdzie jest mocniejszy makijaż to przytrzymuje i czekam chwilkę. Tak łatwiej mi jest zmyć wszystko.

Mleczka używam tylko wieczorem, do pełnego demakijażu. Po jego użyciu na wacik jeszcze nalewam toniku i przecieram twarz. Wtedy moja skóra jest lepiej przygotowana do przyjęcia wartościowego kremu.

Wymieniam moje ukochane mleczko z biedronki (głównie dlatego, że nowa wersja jest już gorsza, nie zmywa tak makijażu jak poprzednia), chociaż będę za tę samą pojemność płacić więcej.







Bardzo mi zaimponowała ta firma, produkty nie są drogie, a to już trzy które mi podpasowały.
Niedługo wstawię recenzję kremu do rąk, który podbił moje serce :)
A jak będą mrozy to zacznę używać specjalnego kremu też tej firmy :)

środa, 23 października 2013

Wymiana #01

Hej :)
Zebrałam trochę kosmetyków na wymianę, chętnie wymienię się za lakiery, róże, bronzery albo inne cuda które zaproponujecie :)


Softer ProActive - supertrwała, ochronna emalia do paznokci - użyta 2-3 razy.
Ados odzywka z wapniem - użyta raz
Paloma nailExpert odżywka wygładzająca z kompleksem wapnia - nowa
Lovely nail growth - użyta raz
Golden Rose top coat Gel Look - użyty max 5 razy, ale ubytku nie widać :)


Nail Tek Foundation II - zużyte 1/8 opakowania 
Nail Tek Xtra - zużyte dokładnie pół opakowania
Sally Hansen No More Breaks - zużycie widoczne na zdjęciu


OPI Base coat - użyta może max 3 razy
Nail tek II - Zużycie może z 10%, niewielkie
OPI Top coat - używany ze 3 razy, ale zużycie niewidoczne



Ziaja maslo do ciała pomarańczowe - nowe, nieotwierane (pomyliłam się, a chciałam peeling) - data wazności 01/2016
FARMONA Tutti Frutti cukrowy peeling do Ciała wiśniowo żurawinowy - nowy, nieotwierany (z tym było śmiesznie :P dwa kupiłam - bo za drugim razem zapomniałam, że już go mam, a tak pięknie pachniał)- data 01/2016



Anatomicals odżywka do włosów- nowa, zamknięta- niestety ta firma nie umieszcza dat ważności, ale kupiłam ją przed wakacjami tego roku

wtorek, 22 października 2013

Denko #05

Witam was bardzo serdecznie :)
Leże właśnie chora w łóżku, wszyscy chorzy wokół no i mnie dopadło: zapalenie ucha, zatok i górnych dróg oddechowych. Na szczęście szybko wybrałam się do lekarza.
Nienawidzę leżeć całe dnie w łozku, chociaż może nadrobię rzeczy do szkoły i może wreszcie spokojnie przejrzę blogosferę.

Dobra zaczynamy ;) Czas pochwalić się jak od czerwca wykończyłam sporo kosmetyków:


1. Syoss glossing - dwa szampony, włosy są po nich lekkie, nieoklapnięte, pięknie błyszczące, szampon nie obciąża ich. W okresie upałów musiałam myć włosy codziennie i bałam się, że ten szampon je uzależni, bo jednak sporo go zużyłam. Bardzo bardzo lubię ten szampon :) kosztuje między 8 a 12 zł w promocji :)
2. Syoss repair - kolejny bardzo fajny szampon syossa - używałam go razem z odżywką. Odżywki zostało mi jeszcze pół, więc teraz nadal używam tego kompletu. Nie zauważyłam jego wad, ale zalet raczej też nie , myje i już.
3. Green Pharmacy szampon z rumiankiem lekarskim do włosów osłabionych i zniszczonych - oprócz tego że się mało pienił i śmierdział nic złego nie robił :P Myślę, że trzeba by zużyć ze 3 buteleczki + odzywki, żeby zobaczyć efekt. Bałam się trochę rumianku - bo przecież rozjaśnia, ale na szczęście nadal mam mocno ciemne włosy :) Chyba nie kupię go więcej.
4. Oriflame natural secrets wheat & coconut - szampon, który mi włosy bardzo obciążył, do tego tak mdło pachnie... dziwnie .. bardzo długo stał otwarty w szafce bo nie miałam co z nim zrobić, nawet mój brat nie chciał go zużyć, więc postanowiłam wyprać w nim pędzle, do tego nadaje się idealnie :D


1. Original source chocolate & mint - chyba jeden z moich ulubionych żeli, kocham to połączenie smakowe - w tym przypadku zapachowe ;)
2. Original source golden pinapple - letnia edycja limitowana - eee... średnio mi pasował, chociaż niepowiem ananasa lubię, a ten żel pachnial świeżym ananasem a nie chemicznym plastrem z puszki :)
3. Original source Mango & Macadamia - jak dla mnie może być :) już nawet korzystając z promocji kupiłam kolejna buteleczkę :) Czeka dzielnie na swoją kolej.
4. ISANA gruszka i melon - żel z olejkiem pod prysznic - bardzo go lubię, zapach słodki, ale nie cięzki, skóra po tym żelu jest gładka i pachnie nawet po wytarciu się już ręcznikiem ;)
5. ISANA - żel w porządku :) Zapach przyjemny, mimo że kwiatowy to mi się bardzo podobał, był lekko słodki. Co do samego zapachu - to chyba jakaś konwalia - niestety paierowa naklejka z polskim tłumaczeniem mi się zerwala... jak wpisałam w translator po niemiecku wyszło mi że to jest zapach "morza krwi" xD
6. Oriflame natural secrets wheat & cocout - żel pod prysznic - tak jak w przypadku szamponu - zapach mi przeszkadzał. Zużyłam go jak mydło do rąk :)



1. Be Beauty mleczko do demakijażu- kolejna buteleczka mleczka :) Najlepsz emleczko jakiego używałam (nowa wersja już nie zmywa tak dobrze :( - aktualnie używam juz mleczka MIXA i to chyba wygrywa jednak z bebeauty) - jak bym dostała jeszcze starszą wersję to chętnie bym kupila na zapas. 
2. Tonik RIVAL de Loop - bardzo dobey odświeżający tonik, oczyszcza to czego mleczko nie ściągneło. Baardzo lubie i jest tani :)  
3. Oriflame Optimals seria do cery tłustej i mieszanej - krem na noc - mój ulubiony krem z Ori, moja cera go uwielbia, pisałam o nim już nie raz :) 
4. Oriflame pure naturals maseczka złuszczająca z ekstraktem z jasminu - lubie te maseczki bo są w wygodnej tubce i starcza ich na wiele użyć :) ta maseczka jest peel off :) Skóra po niej wygląda jak pupcia niemowlaczka, delikatna, miękka, oczyszczona, chętna na przyjęcie bogatego kremu :)  Polecam te i dwie pozostałe z tej serii. Poza tym są bardzo tanie - 7,90 w promocji za 50ml.
5. Oriflame, Optimals, chłodzący sztyft pod oczy- bardzo wygodny w użyciu, faktycznie super chłodził i łagodził okolice oczu, fajnie nadawł sie pod makijaż, wręcz wydłużał czas korektora pod oczami. Bardzo fajny, zaskakująco wydajny, chociaż ma bardzo małą pojemność.  


1. Tutti Frutti - słodki peeling cukrowy o zapachu melona i arbuza - wspaniały letni zapach, peeling się sprawdza tak jak powinien, w lato używałam go często do stóp, tylko on mógł czarne stopy przez noszenie japonek ogarnąć :D
2. Faromona Sweet Secret peeling cukrowy pistacja i czekolada - raju zjadła bym go :D Ziarenka peelingujące są idealne, nie drapią zbyt mocno, ale sa zauważalnie ostre ;) Bardzo go lubię i pewno kupię inne zapachy tej serii.


1. Oriflame, Twinkle star collection - żel do włosów, bardzo długo go używałam, głównie do moich wycieniowanych końcówek włosów, żeby zrobić "pazurki", no i brat trochę się przyłączył, bo chyba bym w życiu nie zużyła go do końca, niby miał jakieś drobinki złote, ale na włosach nie było ich widać.
2. Orfilame Feminel - dezodorant do higieny intymnej. Szczerze mówiąc nadal dokładnie nie wiem na co się go używa, ja używałam w letnie upały na okolicę pachwin i wewnętrzną stronę ud. I powiem szczerze, że nie miałam uczucia spoconej skóry, a ja niestety musiałam nosić zawsze majtko- spodenki nawet pod cienką spódniczką (wina złej budowy nóg :( obcierają się o siebie), więc dezodorant idealnie się nadawał. ale więcej nie kupię takich wynalazków :P da się bez niego żyć.
3. Lady speed stick - mój ulubiony antyperspirant, nigdy nie wymienię go na inny :D


1. Synergen - plastry wysuszające na wypryski - bardzo fajnie działają, oczywiście nie na każdym wyprysku tak samo, ale 1 - 2 dni i znika ;) Są bardzo tanie i dostępne tylko w Rossmanach
2. Próbka z Yvess Roscher koncentratu silnie nawilżającego - kusi mnie, aby kupić pełnowymiarowe opakowanie, bo efekt już był po dwóch użyciach, skóra byla bardzo miękka i jak by bardziej promienna :) 
3. AVA rewitalizujący krem na noc - krem jak krem... przydało by sie zużyć cały słoiczek żeby zobaczyć efekty. Ale fajnie się nakładał, szybko wchłaniał i całkiem nie najgorzej pachniał jak na eco kremy.
4. SANOFLORE krem przeciwstarzeniowy, śmierdzi strasznie, łech, chyba że ktoś lubi takie naturalne kremiki, a działanie? krem jest do starszej skóry niż moja, więc chciałam zrobić tylko taką kurację na noc - zużyłam 3 próbki, i starczyły mi na tydzień. Rano skóra była miękka i nawilżona. Kiepsko się wchłaniał, ale to pewno przez niedopasowany skład do mojej skóry..



1. Oriflame midsummer woman - woda toaletowa - poprzednia wersja, bo aktualnie jest inna butelka, zapach lekki, owocowo kwiatowy, idealny na lato. Nuty zapachowe - grejpfrut, róża, akacja. Zużyłam tę butelkę i chyba mi starczy tego zapachu, średnio do mnie pasuje
2. Alien - Nuty zapachowe: kwiat pomarańczy, ambra, jaśmin, nuty drzewne, nuty zielone, wanilia - zapach który albo się kocha albo nienawidzi, tajemniczy, ciężki, kobiecy, ekstrawagancki, pokazuje siłę kobiety, dodaje pewności siebie. Chętnie zaopatrzyła bym się w pełnowymiarowe opakowanie.
3. DKNY golden delicious - Nuty zapachowe: nuta głowy : woda kwiatu pomarańczy, mirabelka oraz jabłko Golden Delicious. nuta serca: białe róże, lilie z Casablanki, waniliowa orchidea oraz konwalia.  nuta bazy: piżmo, drzewo sandałowe oraz drzewo tekowe.  - ciepły, slodki i zarazem elegancki zapach - jeden z moich ulubionych ;) 


1. Oriflame, podkład dotleniający- bardzo fajny podkład, który powoduje uczucie chłodu po nałożeniu, jest bardzo wydajny i ma wygodne opakowanie, kosztował mniej niż 30zł co wydaje mi sie dobrą ceną. 
2. Sephora  Outrageous Volume Mascara - najgorszy tusz jakiego używałam w życiu, dostałam go od koleżanki. Szczoteczka jest fajna bo ma krótkie włoski, bardzo mi się takie tusze sprawdzają, ale przy wyciąganiu szczoteczki z opakowania zostaje na nim cały glut tuszu, jak by nadmiar niestety nie zostawał w opakowaniu. Sprawia to że rzęsy są posklejane, za dużo tuszu się nakłada, kruszy się niemiłosiernie, schnie bardzo długo, dlatego też rozmazuje się w okolicy oczu. Masakra jakaś, to co mówią ekspedientki w Sephorze to jest prawda, ale tylko wtedy gdy przed każde słowo dodamy słowo "nie" albo je wykasujemy. kompletnie odwrotnie go reklamują, nie spotkałam się jeszcze z takim bublem... dobrze, że nie wydalam na niego ani złotówki.
3. Paese superlash - bardzo fajny tusz do codziennego makijażu, ładnie rozczesuje rzęsy, lekko pogrubia, nie kruszy się, szybko wysycha. Bardzo przyjemnie mi się go używało ;) kosztuje około 25zł. Wart swojej ceny, cudów nie czyni,, ale czego chcieć więcej :)
4. Tusz Oriflame z eyelinerem - tusz dla nastolatek w kolorze czarnym ze srebrnym linerem. Tusz masakryczny, szczoteczka nie do użycia, masakra jakaś :P Za to eyeliner z pędzelkiem sprawował się bardzo bardzo dobrze :) Długo się utrzymywał, nie rozmazywał, bardzo precyzyjnie dało się go nałożyć. Co do nazwy to się starła, ale i tak już nie kupicie go :P
5. Oriflame masełko do  paznokci i do skorek - w wygodnej formie sztyftu, wspaniale dba o skórki, bardzo fajne uzupełnienie pielęgnacji dłoni i paznokci. Polecam go :) Niby on ma nawilżać paznokcie, ale od tego to ja miałam odzywkę, więc używałam go tylko do skórek :)


1. Wilkinson Xtreme3 - moje ulubione maszynki
2. Maszynki by Oriflame... szczerze? chyba zwykłe zółte Bica są lepsze :(


1. Cleanic - patyczki do korekcji makijażu :] bardzo je lubię :) Polecam bo są bardzo przydatne zarówno to makijażu twarzy jak i przy malowaniu paznokci.
2. Facelle - moje ulubione chusteczki do higieny intymnej - polecam każdej z was, są tanie i dobre. Dostępne w Rossmanie kosztują miedzy 3,20 a 4,50 zł.
3. Plastry Viscoplast komfort- miękkie plastry na otarcia i odciski, bardzo się przydają do wszelkich "pantofli", naklejamy na obtartą stopę i plaster sprawia, że się już bardziej nie obciera, ale i nie boli już tak bardzo, więc można chodzić dalej. 


 1. Olejek aromatyzujący do pomieszczeń - Euro 2012 - zapach męskich perfum, taki jakiś męski kwiatowy nigdzie nei było napisane co to za zapach. Ale kupiłam bo kto by nie kupił za 5,99zł :P szkoda że już nie są dostepne.
2. Świeczki z biedronki - owoce leśne i waniliowe ciastka - bardzo mocno pachną - kosztują 3,99zł za 18 sztuk.


1. Wellness Beauty - sól do kapieli z melisą - cudowny kosmetyk, kąpiel w tym zamieniła się w 100% relaks :). Zapach w całej łazience był tak cudowny, ze wychodzić z wanny się nie chciało. Chętnie bym kupiła duże opakowanie - gdyby tylko było :P
2. Eveline peeling i maska do rąk - Bardzo fajny efekt dał ten duet, ale mało wydajny za te pieniądze, fajnie jak by zrobili większe opakowania tych dwoch produktów. Bo moje dłonie bardzo były zadowolone - miękkie, delikatne, maseczkę położyłam na noc i założyłam rękawiczki. 

Uhh sporo czasu mi zająl ten post. Ale udało się. Ciągle sobie obiecuje, że jak uzbiera się koło 10 opakowań to już będę pisać posta, aleee wychodzi jak zwykle :P i się zbiera tych opakowań i zbiera :P

sobota, 19 października 2013

Targi Salon Jesień w hali EXPO :)

Witajcie :)
Tydzień temu w sobotę wybrałam się z przyjaciółką na targi. Już przed otwarciem czekałyśmy w kolejce po bilety. Jaki był plan? Zakupić całą torbę kosmetyków za uzbierane pieniądze na ten dzień :)
Ale jakiż był mój zawód :( Ani Essie, OPI ani China Glaze, ani Peggy Sage.... MASAKRA.... :( wszystko na co liczyłam i było rok temu (na targach Salon Wiosna) niestety się nie pojawiło. Targi były w mniejszej sali, ledwo kilka firm ;( Kurde tak żałuję, że nie udało mi się odłożyć trochę kasy na te targi w Markach ;(
Zrobiłam sobie listę zakupów na podstawie firm zadeklarowanych na stronie targów. Ale miałam nadzieję, że gdzieś pod skomplikowanymi nazwami kryją się moje ulubione marki. Niestety nie...
Ale i tak sporo kupiłam :)

Troszkę się zdenerwowałam.. Zakupy na Stoisku Bielendy. Wiem, że nie robiłam "hurtowych" zakupów i marna ze mnie klientka. Ale chciałam jedną konkretną rzecz, którą mieli w ofercie Peeling cukrowy - czekoladowy. Więc podchodzę i proszę o dokładnie ten produkt  (peeling czekoladowy), a Pani do mnie, że czekoladowych nie ma tylko są CUKROWE... no kurde... chodziło mi o zapach, a większość peelingów mają cukrowych. I uśmiechnęłam się i mówię "no tak, cukrowy - ale czekoladowy" No to Pani włożyła do koszyczka i podstawiła kasjerce, nie dała mi zerknąć, ta nabiła na kasę i schowała do torebki. Ja zaaferowana myśleniem gdzie i po co muszę jeszcze iść nie spojrzałam (o ja głupia :/). Jak wyszłyśmy okazało się że wydałam 59zł za PROFESJONALNY peeling o zupełnie innym zapachu, Grejpfrut (całkiem nieźle pachnie, ale ja chciałam wydać 60zł na czekoladę! :((((() I zła jestem, że po pierwsze Pani nie wiedziała co sprzedaje do końca (bo czekoladowe też były na pewno, bo były wystawione), po drugie - że ja nie sprawdzam za co płacę. Cóż zobaczymy jak profesjonalny jest ten peeling, czym różni się od drogeryjnego.

Ale dobra teraz przejdźmy do pokazania wam jak straciłam majątek :D


Wspomniany już z Bielendy peeling za 59zł.
Peeling kawa i macadamia z Nacomi chyba 26zl za 100g. Przecudownie pachnie:) Oj już go kocham :D
Pianka 2 w 1 do mycia ze Starej Mydlarni o zapachu CUPCAKE, około 20-25zł.
Cleaner z NailDesigne.pl za 5zł oraz z tego samego sklepu Opakowanie z pompką na zmywacz albo inne cuda  za dyszkę :)


Bielenda maska do rozrobienia z wodą - algowa - gratis dorzucony do peelingu.
Ze stanowiska z różnymi bajerami do paznokci kilka drobiazgów:
- patyczki drewniane do skórek
- korektor do lakieru
- dwie sondy drewniane
- trzy zapachowe kostki do kąpieli dłoni
- wzorniki do lakierów
- trzy różne pilniczki
- cążki do skórek :)


Olejek Arganowy z Nacomi za około 15zł.
Lakier zmieniający color 01 Eclair- 20zł
Lakier Sally Hansen Salon Manicure kolorek szaro fioletowy nr 404- 10zł
China Glaze o bliżej niezidentyfikowanej nazwie koloru- różowego z lekką poświata brokatu bardzo drobnego - za całe 5zł
Zestaw lakierów Color Club Wicked sweet - czyli miniaturki lakierów zapachowych, za 36zł

Na targach byłyśmy ledwo godzinkę, ale to przez tą małą ilość stoisk. Dlatego postanowiłyśmy lepiej spożytkować czas który nam został- Pojechałyśmy do Blue City - raj :D Rossman, Hebe, Superpharm, Douglas ... :D Błagam zróbcie tam jeszcze Drogerię Natura i będę tam częściej :D

Pierwsze zakupy to z Rossmana i Superpharm:

SP: Wapno :D za 4 zł 24 tabletki - żałuję, że nei wzięłam więcej, bo ja z powodów zdrowotnych często go piję.
Tusz Maybelline za 10zł :D okazja :)

R: Alterra peeling myjący z kokoskiem :D nawet nie wiem za ile:D uwielbiam te peelingi więc wzięłam bez namysłu. 
Coś dziwnego z Sayoss -  Supreme Selection Restore kąpiel do włosów w Rossmanie była najtańsza około 13zł. Więc wzięłam na próbę, bo nie była bym sobą jak bym nie chciała przetestować.


W Hebe kupiłam Dwa żele Original source za 8,99+1grosz :) oraz dwa szampony Batiste, duży na zdjęciu to dający objętość i mały - który od razu dałam mamie to był ten chyba zwykły najprostszy :D  Szampony były za 18 i 7zł.

Sporo kupiłam i spędziłam bardzo miły dzień. Ale się zadźwigałam za wszystkie czasy :P