Hej :)
Dawno mnie nie było, trochę zaniedbałam blogosferę, przez to że został mi miesiąc do zdania pracy inżynierskiej. A bardzo opornie mi ona idzie :(
Oprócz inzynierki hitem mojego życia są wesela, jako że na dwa się wybieram to jest teraz wir przygotowań.
Dziś tematem posta będzie lakier (o ile się nie myle ze ślubnej kolekcji) Essie Borrowed & Blue.
Konsystencja niestety nie jest zbyt gęsta, a sam lakier sprawia mi wiele problemów. Musiałam nałożyć trzy warstwy i dużą ilość topu po wyschnięciu, bo lakier KOSZMARNIE smuży. Pędzel zostawia takie paski, że aż się słabo robi. Nie wiem dlaczego takie kiepskie krycie jest, no ten pędzel po prostu ściąga lakier zamiast go nakładać. Strasznie się go nakładało, ale jakoś sie udało.
Na szczęście nie wydałam na niego tyle pieniędzy ile on kosztuje w drogeriach (czyli około 35zł). Dałam za niego 10zł na targach.
Z samego koloru i efektu jestem zadowolona, ale bardzo się namęczyłam, żeby to jakoś wyglądało. Większość lakierów pastelowych o kremowej konsystencji ma dobre krycie. Essie się tylko wyróżnia z tego co zauważylam.
Tu także dwie warstwy:
A oto to co zrobiłam 4 dnia z moim manicurem :) lekko starte końcówki, nie problem, wystarczyła jeszcze jedna warstwa lakieru i zniknęły :) a na palec serdeczny nałożyłam bazę tytanową i włożyłam pazura do pudełeczka z - zamszem :) Cały dzień nie musiałam zmywać, broniąc się tym że misio na pazurku mi się zetrze :P Ach Ci faceci we wszystko uwierzą. Zamsz przy myciu rąk mi się nawet nie starł, ale już po kilku myciach był twardy i nie tak przyjemny jak na początku. No i szybko się brudzi.
Do chodzenia z nim na codzień to raczej nie polecam, ale na imprezę ;) Będzie super efekt :)
Pudełeczko z niebieskim zamszem kupiłam za 2,9zł na targach.
Troszeczkę mi wyszedł na skórkę, dopiero przy obróbce to zauważylam, więc przepraszam :)
Pozdrawiam i życzę wam wesołego i słonecznego tygodnia ;)
zamszaki są fajne do pierwszego namoczenia rąk w wodzie :)
OdpowiedzUsuń